Strona główna » Chiny bez makijażu – recenzja wyjątkowej książki

Chiny bez makijażu – recenzja wyjątkowej książki

przez Piotr Chodak

Chciałem napisać recenzję Chiny bez makijażu. Już nawet zacząłem, ale potem zobaczyłem wpis byłego już prezesa Polskiej Agencji Informacji i Inwestycji Zagranicznych Sławomira Majmana.

Zostawiłem pisanie na jeden dzień i dziś siadam to pracy ponownie, tym razem jednak napiszę to inaczej niż na początku chciałem. Chiny bez makijażu, czas start.

Po takim wstępie wypada mi przybliżyć cytat, który znalazłem na Twitterze. W takich momentach Twitter wydaje się zbyt ograniczony. Jak zapytać o ocenę opisu stosunków dwustronnych? W jaki sposób dyskutować na ten temat w kontekście Chin, państwa, które istnieje tysiące lat?

Sławomir Majman PAIIZ
Źródło: Twitter – Sławomir Majman

Moja recenzja będzie właśnie odpowiedzią na ten krótki, skądinąd, pozytywny wpis.

Polski sinolog Marcin Jacoby napisał ostatnio książkę Chiny bez makijażu, a wydana została ona przez wydawnictwo Muza SA. Wbrew pozorom, to jedno zdanie już bardzo dużo mówi o całej publikacji, ale zrozumiałem to dopiero po jej przeczytaniu.

Marcin Jacoby - Chiny bez makijażu
Marcin Jacoby – Chiny bez makijażu

Chiny bez makijażu to nie kolejna książka opisująca podróż życia po Państwie Środka, to swego rodzaju próba przybliżenia Chin, nam Polakom, którzy z racji odległości ale i dostępu do rzetelnych materiałów, mają problem ze zrozumieniem tego kraju. Wartością dodaną książki jest tutaj właśnie prawdziwa pasja autora.

Teraźniejsze Chiny opisywane są przez pryzmat swojej historii. To sprytna i jak widać na kolejnych stronach publikacji, udana próba zrozumienia tego skomplikowanego kraju. Dzięki lekturze możemy zobaczyć Chiny takimi jakie są, jak wygląda ich turystyka, polityka, relacje międzyludzkie ora to w jaki sposób prowadzą politykę zagraniczną.

W tym właśnie miejscu chciałbym wrócić do wpisu Pana Majmana. Słabsze partie? Chodzi o zbyt krótki opis, a może z czymś się Pan nie zgadza? Mam nadzieję, że po lekturze mojej recenzji otrzymam odpowiedź (liczę na to). Dla mnie Chiny bez makijażu to pozycja obowiązkowa dla każdego kto zaczyna poznawać Chiny oraz dla osób, która tak jak ja, od dawna badają ten wyjątkowy kraj. Książka ta potrafi zmienić optykę patrzenia, ale wyostrzy wzrok tak, gdzie jest to konieczne.

Marcin Jacoby
Marcin Jacoby

Cieszę się, że książka została napisana przez sinologa, człowieka, który wciąż uczy się Chin, a swoją pasję rozpoczął jak 90% mężczyzn od kungfu. Tak ja też do dzisiejszego dnia jestem miłośnikiem Bruce Lee.

Autor pod koniec zastanawia się, czy w dobie dzisiejszych, tak szybkich zmian, jego dzieło będzie choć trochę aktualne. Osobiście uważam, że tak. Dla mnie właśnie nie opis aktualnego stanu rzeczy jest najbardziej istotny, a sposób jego rozumienia, sposób tłumaczenia sobie pewnych wydarzeń. To z pewnością będzie długo aktualne co gwarantuje autorowi, że jego praca będzie owocować jeszcze przez długie lata.

Miałem tę przyjemność, że mogłem zadać kilka pytań autorowi. Oto jakie odpowiedzi uzyskałem…

1. Kaligrafia chińska to na prawdę bogate źródło inspiracji. Steve Jobs studiował ten kierunek i był bardzo wyczulony na kroje pism w swoich programach. Czego nauczyć może studiowanie kaligrafii chińskiej?

Sam uczyłem się kaligrafii na Tajwanie przez dwa pełne lata, potem przez kilka lat jeszcze pisałem w Polsce i była to wspaniała przygoda. Kaligrafia uczy przede wszystkim estetyki, zmysłu proporcji, wyczucia równowagi, wyostrza oko i rozwija zdolności manualne ręki. Z drugiej strony, pokazuje skąd bierze się taki, a nie inny wygląd znaków i poszczególnych kresek, z zupełnie innego punktu widzenia pokazuje pismo chińskie, a przez to mówi wiele o cywilizacji Państwa Środka; to w końcu pierwsza i najważniejsza z chińskich sztuk pięknych.
Jest jeszcze jeden aspekt, i tutaj kaligrafia podobna jest do uprawiania sztuk walki, gry na instrumencie muzycznym, gimnastyki artystycznej czy innych aspektów działalności człowieka, które wymagają ciężkiej pracy, precyzji i skupienia. Uczy koncentracji, systematyczności, opanowania, wewnętrznego spokoju, kontroli czasu. Jak widać, może dać nam bardzo wiele, nie zapomnijmy przy tym, że daje też wiele radości, choć nie brak i momentów frustracji, przynajmniej ja miałem ich wiele!

2. W Chinach zmiany zachodzą bardzo szybko. Zwrócił Pan uwagę, że książka może za chwilę stracić na aktualności i najnowsze wydarzenia faktycznie to pokazują. Jednak bardzo często wraca Pan do historii, która, jak się okazuje, zatacza koło w Państwie Środka. Czy Pana książkę można traktować jako instrukcję pozwalającą zrozumieć ten kraj?

Byłbym bardzo zadufanym człowiekiem, gdybym twierdził, że ta skromna książeczka wystarczy do tego, by zrozumieć tak złożony kraj jak Chiny. Starałem się rzeczywiście pokazać różne punkty widzenia i różne aspekty chińskiej rzeczywistości, ale temat jest tak szeroki i złożony, że niewątpliwie nie da się go wyczerpać w jednej publikacji.
Jednak rzeczywiście, gdy spojrzymy na współczesne Chiny z dłuższej, historycznej perspektywy okazuje się, że są pewne schematy, czy pewne powtarzalne zjawiska, które znamy sprzed setek lat, a które być może pozwalają na lepsze rozumienie zachodzących obecnie zmian. Za Chińczykami wierzę, że historia jest kluczem do zrozumienia teraźniejszości, stąd pogłębiona wiedza o cywilizacji chińskiej może się we współczesnych analizach okazać bardzo pomocna.

3. Czy pragmatyczne Chiny mogą zawładnąć młodym pokoleniem w taki sposób jak Japonia i Korea?

Japonia miała swój złoty okres wpływów w Azji Wschodniej, kiedy była trendsetterem w designie, modzie, pop-kulturze i kuchni od Korei po Tajwan i Hongkong, jednak obecne lata zdecydowanie należą do Korei. Chinom daleko jeszcze do poziomu, który reprezentują zespoły K-pop czy koreańskie seriale telewizyjne robiące furorę w całym regionie. Wszystko jest jeszcze siermiężne, nierzadko kiczowate i w złym guście. Brakuje twórczej energii, brakuje własnego stylu chińskich gwiazd estrady. Potrzeba długich lat, by chińską ofertę kulturalną skierowaną do młodych poprawić tak, by była atrakcyjna poza Chinami. Na razie chyba za wcześnie, by o tym mówić. Poza tym przykład koreański jest na tyle niezwykły, a sukces koreańskich przemysłów kreatywnych na tyle potężny, że wydaje się nie do powtórzenia.

4. Jak wyglądają Pana plany związane z Chinami?

W Instytucie Adama Mickiewicza praca nigdy się nie kończy, właśnie wróciłem z Chin, gdzie koordynowałem serię spektakli naszych czołowych teatrów w Tianjinie i Harbinie, w ramach drugiego największego w historii polskiego sezonu teatralnego za granicą. Na razie jestem chwilę w Polsce, ale czeka mnie kolejna seria projektów kulturalnych, które przygotowujemy na jesień. Będę koordynował występy polskich teatrów na ważnych scenach i festiwalach chińskich w Pekinie, Tianjinie i Wuzhen, potem czeka mnie trasa koncertowa orkiestry Sinfonia Varsovia pod batutą Maestro Krzysztofa Pendereckiego, występy kilku czołowych zespołów jazzowych, a na koniec potężna produkcja operowa „Pasażerka” Mieczysława Weinberga w Teatrze Wielkim w Tianjinie. Do tego mnóstwo mniejszych projektów oraz planowania działań kulturalnych na 2017 rok.
Dosłownie za parę dni ukaże się też publikacja o sektorze kultury w krajach Azji Wschodniej i w Indiach pod tytułem „Urzędnicy, biznesmeni, artyści”, którą napisałem wspólnie z moim zespołem w Instytucie. Książka zbiera naszą wiedzę i doświadczenie współpracy z partnerami w Azji oraz wykorzystuje dostępne nam analizy i ekspertyzy. Mamy nadzieję, że zainteresuje specjalistów.
Od października planuję też powrót do nauczania w Zakładzie Sinologii Wydziału Orientalistycznego UW, gdzie przez ostatnie dwa lata zrobiłem sobie przerwę. Mam nadzieję zabrać się w końcu za długo odkładane tłumaczenie jednego ze znanych dzieł chińskiej literatury starożytnej. To tekst, który nigdy jeszcze nie był tłumaczony na język polski i który rzadko tłumaczony jest na inne języki, choć są to niezwykle atrakcyjne i ciekawe opowieści pokazujące Chiny sprzed ery cesarskiej. Tyle plany, zobaczymy, co pokaże życie!


Książkę możecie kupić tutaj:


Komentarze

Może Ci się spodobać

Zostaw komentarz