Strona główna » Bogactwo orientu – dzień czwarty

Bogactwo orientu – dzień czwarty

przez Piotr Chodak

Z Pekinu do Szanghaju wyruszyliśmy wcześnie rano. Droga na lotnisko, potem sam lot i wreszcie jest. Skarb Chin, który z przyjemnością pokazują turystom z całego świata. Nie dziwię się, jest co podziwiać.

To właśnie Szanghaj pokazał nam od samego początku jak wygląda orient. Roślinność oraz charakterystyczna architektura sprawiła, że już w drodze z lotniska do hotelu wykonaliśmy mnóstwo zdjęć. To na prawdę był ciekawy widok, kiedy dziennikarze z szesnastu krajów Europy Środkowej i Wschodniej przyklejali się do szyby raz z jednej, raz z drugiej strony, aby uchwycić górujące nad nami wieżowce.

Sesja zdjęciowa

Skoro Szanghaj to finanse

W tym mieście, a szczególnie na głównych ulicach widać wszędzie pieniądze. Cartier, Gucci, Omega, Prada, DG i wiele innych. Jeden sklep obok drugiego. W takiej sytuacji nasze kroki musiały poprowadzić nas tylko w jedno miejsce.

Dotarliśmy do siedziby Funduszu Sino – CEE, który rozpoczął swoją działalność w 2016 w Rydze. To próba Chin na wsparcie naszego regionu pokaźną gotówką, aby wspólnie realizować strategię Pas i Szlak.

Spotkanie w siedzibie Funduszu

Mieliśmy okazję rozmawiać z Qin Jing, który stoi na czele tego ważnego przedsięwzięcia. Skoro rozmawialiśmy o pieniądzach, to musieliśmy porozmawiać o relacjach.

Choć współpraca z państwami naszego regionu charakteryzuje się silną dynamiką, wciąż jeszcze jest dużo do zrobienia. Połączenia lotnicze, przepisy wizowe i przepisy jako takie.

Właśnie, kolejna wiadomość „na gorąco”. Państwo Środka przedstawiło swoją propozycję przepisów wg. których miałaby wyglądać współpraca polskich firm z chińskimi. Propozycja została przestawiona dwa miesiące temu. Chiny nie dostał jeszcze odpowiedzi.

Taką wiadomość otrzymałem w ramach odpowiedzi na jedno z moich pytań. Drugie dotyczyło e-commerce. Tak, Chiny widzą ten rodzaj handlu jako istotny i zdecydowane są go wspierać, jeżeli pojawi się odpowiednia oferta. Co ciekawe, samo Allegro znane jest w Chinach, ale jak widać plotka o wykupie przez Alibabę pozostała tylko w sferze marzeń.

Chwila wolnego

Tego dnia udało nam się „ukraść” nieco wolnego czasu. Całe dwie godziny przeznaczyliśmy na zakupy i zwiedzanie miasta. Z taką ilością ludzi nie spotkałem się nawet w Pekinie. Masa osób przemieszczających się z jednej strony ulicy a drugą. Wszystko wyglądało jak ławica ryb i poruszanie się w przeciwnym kierunku wydaje się nie możliwe.

Przekąski prosto z ulicy

Przez ostatnie dni nauczyłem się już chodzić nie patrząc na światła, pomiędzy samochodami i skuterami. Rowery choć bardzo popularne to jednak najbardziej bezpieczne. Aż strach wracać do Polski. W końcu w naszym kraju przepisów od groma. Kolejną umiejętnością było pływanie po chodnikach z masą ludzi oraz handel uliczny. Nie, nie sprzedawałem. Kupowałem przekąski, które zresztą zamieściłem na zdjęciu.

Szanghaj jak z pocztówki

Idąc główną drogą w końcu dotarliśmy we właściwe miejsce. Szczęśliwie, ponieważ po 10 minutach od zrobienia zdjęć, część świateł została zgaszona. Zgadza się, nie świecą się przez całą noc.

Sesji zdjęciowej nie było końca. Co z tego, że ciemno, telefonem i bez statywu. Wszystkie są udane, nawet te rozmazane. Kolejnego dnia miałem się znaleźć po drugiej stronie rzeki i nie ukrywam, że bardzo na to czekałem. Co wydarzyło się następnego dnia? Oj dużo i to bardzo medialnych rzeczy. Co ciekawe znów coś dotyczyło Polski, ale o tym już jutro.

 

 

Komentarze

Może Ci się spodobać

Zostaw komentarz