Na samym początku odsyłamy was do tekstu w National Geographic, niezwykłej historii dwóch amerykańskich studentów, którzy w XIX wieku postanowili przejechać świat dookoła – na rowerze.
Kiedyś, nawet Katie Melua nuciła w swoim utworze coś o liczbie rowerów w Pekinie (9 mln). Ale to tylko nuta, a słuchy mówią, że liczby się niebardzo zgadzają.
Ciężko sprawdzić podobne informacje przy tak wielkim kraju, ale niektóre organizacje podają, że w całych Chinach jest 500 milionów rowerzystów; a np. w Shanghaju 60% ludzi używa roweru jadąc do pracy (jeszcze taka ciekawostka: w 1958 roku Chiny produkowały ponad 1 milion rowerów rocznie). W każdym razie, zobaczmy co teraz dzieje się – w ponad 20 miastach w Chinach!

Mobike -fot. Antoni Radziwiłł
Według lokalnych władz, obecnie 23% mieszkańców Pekinu jeździ na rowerze. Pytanie tylko jaka jest liczba mieszkańców tego miasta, bo to również ciężko oszacować. Ale zapomnijmy o tym. Co jest pewne, w Pekinie (oraz w innych miastach), władze bardzo dbają o swoich rowerzystów. Wiadomo z jakich względów – liczba ludzi jest tak powalająca, że jakoś trzeba ich usunąć z dróg (samochody) i ułatwić transport (tak – tak, chodzi też o legendarny „smog wawelski” etc…). Obecnie, w tym megamieście jest grubo ponad 1000 „punktów rowerowych” położonych niedaleko stacji metra i przystanków autobusowych. To w sumie ponad 60-65 tysięcy rowerów (charakterystycznych – czerwonych). Mając przy sobie zwykłą kartę miejską, rower możemy łatwo wypożyczyć, a następnie zostawić w następnym „punkcie” (oczywiście odpowiednio go zamykając i przykładając ponownie kartę miejską, tak, żeby przerwać naliczanie $). Godzina jazdy to nieco mniej niż nasza złotówka, a rowery są zawsze pod ręką. To jest naprawdę świetne rozwiązanie, stosowane przez transport publiczny w wielu chińskich miastach.

Mobike -fot. Antoni Radziwiłł
No dobrze, ale co z prywatnymi firmami? Powstały już dwa Goliaty, czyli Ofo oraz Mobike, które właśnie opanowały prawie cały ten rynek, inwestując gigantyczne pieniądze i zdobywając potężnych inwestorów (rowery tych firm, można rozróżnić za pomocą kolorów; żółty i coś a’la pomarańczowy). Nie wiadomo ile jest takich rowerów w Pekinie (w całych Chinach możemy je spotkać w ponad 20 miastach!) – ale są prawie na każdym rogu. Stoją „bezpańskie”, pozostawione na pastwę losu; dosłownie, ponieważ kończąc jazdę, zostawiamy je właściwie tam gdzie chcemy, zamykając tylko elektroniczne „zapięcie” (z GPS’em).
Jak je wypożyczyć?

fot. Antoni Radziwiłł
„So easy!” – jak głosi chińska reklama nauki języka angielskiego. Właściwie można to ująć w trzech punktach. Na samym początku ściągamy App (dostępne są też w Apple Store). Rejestrujemy się, potem następuje nasza weryfikacja (trzeba przesłać dokument tożsamości), płacimy depozyt (Mobike – 299 RMB, Ofo – 99 RMB) i szukamy roweru. Proste? No ba.
Firmy Mobike i Ofo, trafiły w dziesiątkę. Podbiły też moje, czerniakowsko-mokotowskie serce, ponieważ za psi grosz, mogę szybko i sprawnie przemieszczać się na krótkich odległościach, stawiając rower tam gdzie chcę, i zupełnie się o to nie martwić (oczywiście stawiam rower w odpowiednim i bezpiecznym miejscu, a nie na środku drogi jak niektórzy użytkownicy). Aplikacje tych dwóch firm, które nie są trudne do opanowania, co dodatkowo bardzo zachęcają do korzystania z ich usług. Mobike (Tencent jest jednym z inwestorów) – podobno – wyprzedza Ofo (między innymi Didi i Xiaomi są jej inwestorami) i robi wszystko, żeby utrzymać status lidera na tym rynku. To są bardzo ostre starcia (spójrzmy na inwestorów!) w rowerowej branży, i żadna korporacja nie odda nawet jednego potencjalnego “rowerzysty”. Według niektórych – może niezbyt pewnych – danych, firma Ofo ma od 70 do 95 tysięcy rowerów oraz dziennie ponad 500 tysięcy użytkowników (podobno firma koncentruje się głównie na studentach-rowerzystach). Mobike, mimo tego, że typowany jest na lidera, ma o parędziesiąt tysięcy mniej pojazdów, ale zwiększa ilość z każdym mijającym miesiącem (Ofo z resztą też). Wydaje się też, że użytkownikom nie zależy czy wsiądą na żółty czy „a’la pomarańczowy” rower, chodzi tutaj bardziej o dostępność. Plotki głoszą, że oba giganty powoli rozglądają się za rynkami w Europie.

Ofo -fot. Antoni Radziwiłł
Co ciekawe, rowery tych firm, mają opatentowany system blokowania i technologie nawigacji GPS, zamieszczone w zapięciu pojazdu. GPS w Mobike pozwala nawet użytkownikom zobaczyć w aplikacji, rowery, które są w pobliżu(!) i “zarezerwować je”(!) na okres 15 minut(!). Czy to nie jest piękne rozwiązanie?!
Warto odnotować
- Skutki – Wojna – Przykra sprawa. Od pojawienia się rowerowego biznesu (czyli raptem parę miesięcy), wieczorami trwa cicha wojna. Oprócz typowych potyczek pomiędzy tymi Goliatami (czyli: Ofo i Mobike), przeciw nim buntują się także mali – ale bardzo liczni – “rikszarze”, którzy na swoich 3-kolistych-niestabilnych motorach, na krótkich dystansach, służą mieszkańcom jako mini taksówki. Najczęściej spotkać ich możemy przy wyjściu z metra czy w ważnym punkcie komunikacyjnym. Mimo, że jazda zdaje być się niebezpieczna i szalona, wszyscy z nich korzystają, ponieważ są szybcy, zwinni i bardzo tani. To właśnie ci („krótkodystansowce”) w tej chwili tracą najwięcej, dlatego, ostatnio w chińskich wiadomościach często możemy natknąć się na informacje, że rowery Mobike czy Ofo odnalezione zostały w: jeziorze, stawie, rzece, kanale, gdzieś zdewastowane lub po prostu z zamalowanym na czarno kodem QR, który skanujemy przed planowaną jazdą …a przyłapanych na gorącym uczynku „rikszaży-niszczycieli” słusznie aresztują…
- Władze, które promują zdrowy tryb życia, z pewnością popierając Ofo i Mobike (jeszcze specjalnie nie regulując “zasad rowerowo – biznesowych”). Jednak ostatnio mówi się, że rowery tych firm, które pozostawione są często w bardzo dziwnych i przypadkowych miejscach, psują “ustalony porządek w miastach”. Rzeczywiście, widząc rower, który stoi pod kładką, na ulicy, na pasach, czy w parku pod drzewem możemy mieć wrażenie, że dane miasto jest trochę “rowerowo-zaśmiecone i psuje krajobraz”. Na całe szczęście, codziennie specjalne patrole Mobike i Ofo, starają się wyłapywać pojedyncze “porzucone” rowery (GPS w zapięciu), czy takie, stojące w niezbyt bezpiecznym miejscu, a następnie stawiają je uporządkowane – jeden przy drugim; co widać na załączonym obrazku.
- Są też sprytni użytkownicy rowerowego raju. Niektórzy z nich, trzymają rowery we własnych mieszkaniach! Każdego ranka, na spokojnie – będąc pewnym, że rower “jest pod pacha”- po wypiciu mleka sojowego, miło jadą sobie do pracy, nie obawiając się tego, że nie znajdą na czas roweru i się na pewno nie spóźnią. Według firm, jest to uważane za kradzież, jednak podobne przypadki ciężko egzekwować. Ludzkiej wyobraźni i kombinowania nie da się ograniczyć.
- Blokada nie jest całkowicie odporna na manipulacje. Na jednej z największych chińskich internetowych stron ogłoszeniowych, możemy znaleźć ofertę firmy, która za mniej więcej 1200 PLN, zdradzi sposób (program) na “rozwiązanie sprawy z zapięciami na rowerach Mobike i innych firm”. Co znaczy tyle, że zapięcie na rowerze, można “zhakować”, jeżdżąc za darmo. Pamiętajmy jednak, że cena za godzinną przejażdżkę to tylko parędziesiąt groszy, a sam rower kosztuje raptem pareset. Oczywiście będą i tacy, którzy malując skradzione rowery na inny kolor, będą chcieli je potem gdzieś dalej “opchnąć”.
- Odkryto też inne sposoby ominięcia płacenia za np. wypożyczenie rowerów firmy Ofo. Jeżeli odstawiając żółty rower, nie zmienimy kombinacji liczb w zapięciu (czyli hasła, które otrzymaliśmy z App), a tylko “zamkniemy rower”, inna osoba z łatwością może otworzyć taki zamek. Liczby (hasło) są ustawione przez poprzedniego użytkownika. Na jego koszt, dalej możemy jechać… w chińska siną dal…
- I coś dla sknerusa czy miłej Kasi, która potrzebuje miejsca na torebkę: rowery Mobike z koszykiem na kierownicy są… trochę tańsze.

Ofo -fot. Antoni Radziwiłł
To jest hit chińskiego smartphonowego-młodego pokolenia (chociaż chińskie smartphonowe babcie dzielnie też “pedałują”), które lubi skanować kody QR, nie używać już szeleszczącej gotówki i szybko się przemieszczać. Nie martwiąc się przy tym o swoje dwa kółka, i powiedzmy – nie będąc za nie odpowiedzialnym.
Złota i tania usługa, miły geszeft…oraz chiński rozmach rowerowy. Poszperajcie i zgłębcie temat. Tym optymistycznym, i kapitalistycznym akcentem… – xie xie!