Strona główna » Dlaczego wciąż piszę o Chinach?

Dlaczego wciąż piszę o Chinach?

przez Piotr Chodak

Pisanie o Chinach w Polsce to duże wyzwanie. Czasem mam wrażenie, że jestem tak potrzebny jak ratownik na zawodach pływackich na olimpiadzie albo lotnisko w Radomiu. Wszyscy przecież dobrze wiedzą, co się tam dzieje. Dlaczego w takim razie piszę o Chinach już od kilku lat?

Ten tekst pisałem już kilka razy. Ty widzisz już tylko tą ostatnią wersję. Wszystkie poprzednie skasowałem od razu, albo po dłuższej chwili. Wszystkie treści, które mają charakter osobisty, są dla mnie trudne. Jak to napisać, aby być dobrze zrozumianym?

W ostatnim czasie zebrało się sporo drobnych rzeczy, które przybliżyły mnie to tego artykułu. Myślę tutaj o ograniczeniu zasięgów na Facebooku czy przekroczenie liczby 400 tekstów na blogu. To pierwsze bardzo utrudnia mi dzielenie się z Tobą wiedzą o Chinach. Pomyśl, jak często wchodzisz na konkretne strony, a jak często zaglądasz do FB? To drugie, czyli liczba tekstów pokazała mi ile już godzin pisania za mną. Czas się zatrzymać i trochę to sobie poukładać.

Ostatnio pojawiły się informacje, jakoby telefony Huawei służyły chińskiej władzy za furtkę do szpiegowania. Ostrzeżenia pojawiły się ze strony Stanów Zjednoczonych, gdzie rząd nie zaleca korzystać z tego sprzętu urzędnikom. W Polsce pojawiły się głosy zrozumienia. Nikt już nie pamięta, że Edward Snowden poinformował świat, że sprzęt firmy Apple posiada drugie wejście dla amerykańskich agencji wywiadowczych. To właśnie nasi posłowie dostali kilka lat temu ipady do pracy.

Osobiście wciąż ciężko mi zaakceptować część komentarzy odnoszących się do artykułów związanych z podróżowaniem czy kulturą. Chodzi mi o umniejszanie wartości Chin z uwagi na ustrój jaki tam panuje. To tak jakby artykuły polecające dany region kraju czy sztukę można by było pisać tylko, gdyby funkcjonowała tam demokracja na wzór tej europejskiej. Instytut Konfucjusza organizuje wystawę albo konferencję? Zignorować, przecież to narzędzie chińskiej polityki, propaganda itd.
Podobne informacje z definicji są interpretowane na niekorzyść Chin. Co więcej, ten tekst przez część osób również zostanie odebrany jako próba wybielenia Państwa Środka. No tak, przecież autor zarabia duże pieniądze, aby pisał w taki sposób. Mogę oczywiście zaprzeczyć, ale to tylko utwierdzi te osoby, że tylko winny się tłumaczy.

Uwielbiam swoich czytelników (tak, Ciebie też), ponieważ to, że wciąż czytają o Chinach, świadczy o ich otwartym umyśle. Chcą wiedzieć jak wygląda świat i starają się go zrozumieć.

Chiny to pasjonujący kraj. Zdobywanie wiedzy o nim kojarzy mi się z odkrywaniem nieznanych lądów. Ta metaforyczna podróż potrafi uzależniać. Wciąż przede mną dużo planów do zrealizowania. W końcu muszę ruszyć YouTube i zamieszczać coraz ciekawsze materiały właśnie tam. Jednak pokazanie twarzy przed obiektywem to duże wyzwanie, stąd YT wciąż znajduje się w sferze planów.

Znam swoje ograniczenia i na przykład brak znajomości języka chińskiego jest jednym z nich. To zresztą główna rzecz, której brak codziennie odczuwam. Nie kończyłem sinologii, więc i za eksperta nie chcę tutaj uchodzić. Zresztą o tym pisałem w innym tekście. Ograniczeń jest jeszcze więcej, ale na szczęście internet to takie miejsce, gdzie zawsze znajdzie się osoba, która mi o nich przypomni.

Ja jednak mam inne marzenie. Chciałbym abyś razem ze mną odkrywał, odkrywała Państwo Środka. To dzisiejsze, jak i to o bogatej historii. Chiny to Lubię, to podróż i jak to w takiej podróży bywa, czasem świeci piękne słońce, a czasem należy poradzić sobie z burzą.

Chiny to Lubię to również zobowiązanie. Zobowiązanie przed tymi wszystkimi czytelnikami, śledzącymi wiadomości, które publikuję.

Choć dla części mogę być agentem wpływu, kupionym za juany (przecież o Chinach pisać dobrze mogą tylko takie osoby), albo chłopakiem, który i tak się myli, bo co on tam wie, to ja wciąż będę tutaj dla nas. Dla siebie i Ciebie, jeśli tylko chcesz dalej odkrywać ten piękny kraj.

Komentarze

Może Ci się spodobać

Zostaw komentarz